top of page

Historia o Ziele & Pastele...

Zaktualizowano: 8 cze 2018

Cofamy się w czasie, do początku naszej firmy


Dzień jak co dzień, praca, dom, praca… jakieś zumby, bieżne i inne… trzeba dbać o formę – wiadomo.

Chodzimy regularnie na te fity i gadamy godzinami, narzekamy, rozkminiamy, snujemy jakieś plany. Trzeba otworzyć coś swojego! Biznes, coś dla siebie! Nie ma bata: chcemy się rozwijać, poświecić czemuś, być szefem dla samej siebie.



Oj wizji było mnóstwo… począwszy od własnej siłowni: tak wiemy, że nas poniosło , a skończywszy na wielkich inwestycjach, dofinansowaniach, na które nie miałyśmy żadnych szans.

Idziemy pod tą górkę na siłowni w Atlantisie (klub fitness pod Poznaniem), raz biegniemy, raz maszerujemy, na to słyszę: Ku… już nie mogę! Pufanie, sapanie i takie tam… Śluby! Ale, że jak? No tak? Będziemy organizować śluby, od a do z, jesteśmy świetnie zorganizowane, uwielbiamy kwiaty, dekoracje, damy radę!


I tak zaczęło się wymyślanie nazwy naszej firmy. Wiedziałyśmy, że to musi być coś niebanalnego, coś niepowtarzalnego, coś czego jeszcze nie ma. Jak myślałyśmy, że nas olśniło, to wujek gogle mówił, że jednak nie jesteśmy tak genialne haha… no i to trwało jakieś dobre 3 miesiące, chodzenia po bieżni i dyskutowania, rymowania, wymyślania itp. Itd.


Nazwa miała mówić o tym co chcemy Wam pokazać, miała odzwierciedlać nasze wizje robienia ślubów. Wiecie: łąka, zieleń, trochę boho, trochę rustykalnie, ale nie chciałyśmy zamykać się też na inne realizacje – te bardziej glamour.

Po naprawdę wielu godzinach rozmów powstała firma o nazwie Ziele i Pastele – idealnie!


Słyszymy nazwę, która wprost informuje, że uwielbiamy zielone dodatki, kompozycje inspirowane łąką, z luźno i naturalnie ułożonymi kwiatami. Jednym słowem uwielbiamy to co natura nam dała. Ale też te kolory: jasne, łagodne, niejaskrawe, z dużą domieszką bieli, odcienie różu… ajjj kochamy to!


No dobra… po co Wam o tym mówimy?

Chcemy Wam opowiedzieć krótką historię, która nas spotkała.


Kilka miesięcy temu o 7:15 dzwoni telefon, myślisz: jessu co tak wcześnie? Ale dzwoni miły Pan, że zgubiłam kartę na giełdę kwiatową.


Hmm… intensywnie myślę, czy tą kartę już wyrobiłam? Miałyśmy to zrobić milion razy, no ale, do tej pory się nie udało.

Mówi: no jest nazwa firmy Ziele i Pastele, „wyguglował” znalazł numer telefonu, to dzwoni, że zguba się znalazła.

Szkoda tylko, że tej karty nigdy nie wyrobiłam.


Ale dobra… myślę sobie, może gdzieś jakąś wizytówkę zgubiłyśmy, no nie wiem… starszy Pan, może pomylił kartę wjazdu z kartką z naszymi danymi. Jakoś też mnie tknęło, sprawdzam w necie, czy jest jakaś inna firma Ziele i Pastele, ale nic nie znalazłam. Szybko o sytuacji zapomniałyśmy!


Aż do dzisiaj…


Jak zwykle o świcie wyruszamy na zakupy, chcemy dostać najpiękniejsze kwiaty dla naszych cudownych klientek (no i klientów - Panów Młodych nie lekceważymy, no ale wiadomo, kto ma ostatnie słowo…)

Prosimy o fakturę na jednym ze stoisk, Pani standardowo pyta, czy ma nasze dane, żeby wystawić fakturę, my oczywiście, że jeszcze nie, że pierwszy raz akurat u tej Pani kupujemy.

No i pada to pytanie:

- a jaka nazwa firmy?

- Ziele i Pastele – chórkiem i z dumą odpowiedziałyśmy

- a to mam!

Nasza konsternacja i wyrazy twarzy mówiły: „What’s the fu**?” – no wiesz, marszczysz brwi, czoło i w zwolnionym tempie odwracamy do siebie głowy i otwieramy usta tak ooooo…… masakra...

Nasza sprzedawczyni pyta o nazwisko, miasto, no i???????

- ooo ołł to nie my!


I wiecie co? Poczułyśmy się okropnie! Praca i czas, który włożyłyśmy w wymyślenie nazwy, stworzenie naszej marki, promowanie zostało tak po prostu wykorzystane.

Oczywiście wiemy, że trzeba było za miliony monet wykupić patent na nazwę. Przynajmniej dzisiaj by nie było problemu. No, ale… cóż.


Co sobie myślisz? Ktoś pracuje na tym, co Ty stworzyłaś? Wykorzystuje markę do swoich celów?

No ku*** jak się czujesz jak ktoś kradnie Twoje pomysły?


Jesteśmy bardzo proste w tym co robimy: poświęcamy się temu zawsze na maxa, robimy to, tak jak potrafimy najlepiej, z sercem, chcemy być oryginalne, chcemy stworzyć coś swojego i tylko naszego!


No i ktoś może powiedzieć: życie! A Wy jesteście naiwne… może i tak, ale lubimy tą swoją naiwność, to jest tak bardzo nasze, tak zwyczajnie prawdziwe.


Tak więc, Droga Pani: na przyszłość życzymy większej kreatywności, ale mimo wszystko powodzenia!


Uff…..


Musiałyśmy się z Wami tym podzielić, nawet na potrzeby tego posta otworzyłyśmy sekcję bloga na naszej stronie – i to jest chyba dobra wiadomość.


Żeby na koniec nie było tak mało optymistycznie, to mamy też newsa: Będziemy dla Was pisać częściej, no w miarę regularnie.

Co Wy na to? Podoba Wam się taki pomysł?

W związku z tym, że jedna z nas planuje swój ślub, może powstanie seria wpisów z przygotowań? Dajcie znać w komentarzach, jakie jest Wasze zdanie na temat.






160 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Re: Szukam sukienki! (part_1)

Szukam fasonu! Siema! U mnie było podobnie. Ale chyba bardziej intensywnie ze znajdowaniem zdjęć inspirujących ;) Nie miałam ich na telefonie 5, a może z 50 :) Podobało mi się dosłownie wszystko, ale…

bottom of page