top of page

Szukam sukienki! (part_2)

No więc tak! Oszalałam! Pojechałam po kiecke 300km :)


To była moja pierwsza wizyta w salonie, no i pierwsze przymiarki sukni.

Więc jak było?


Może powiem, Tobie to w ten sposób:

Pamiętasz film o dwóch przyjaciółkach co brały ślub w jednym dniu? Oczywiście nie pamiętam tytułu! Shit!


W każdym razie jak w wielu filmach o tej tematyce:

przymiarka sukni w wielkim salonie, na podeście, ekspedientka szczerze doradza - i zawsze z uśmiechem przynosi kolejną suknię. Wielkie lustra, światła, no i Ty! W bieli, najpiękniejsza, ubierasz suknię i łza w oku się kręci, bo wiesz, że to jest ta jedyna, wymarzona!

Potem razem z przyjaciółkami pijecie szampana…i…..

ciach koniec marzycielstwa haha


Było nieco inaczej, ale nie bez powodu narzucam klimat filmu.

Konkrety? Proszę bardzo!


Salon w stolicy jest naprawdę piękny – tu jak z filmu: jasny, przestronny, każda sukienka robiła wrażenie – serio!


Wchodzę:

- Dzień dobry, byłam umówiona na 14:00 na przymiarkę (z tego podekscytowania, byłam 30 minut wcześniej) – kukam, patrzę, a w salonie trwają przymiarki innej Panny Młodej, którą oglądała dość spora publiczność, na siedząco i z braku miejsca, nawet na stojąco!


- Dzień dobry, może zaproszę Panią na górę, proszę się rozgościć. – powiedziała ekspedientka z serdecznym uśmiechem. – że głupia raczej nie jestem, to się domyśliłam, że Pani chciała zapewnić swobodę TAMTEJ Pannie. Mega fajnie!


- Czy jeszcze na kogoś czekamy, czy ….?? - dopytała


- Nie, nie, jestem sama – odpowiedziałam. Czyli powinnam jednak być z kimś? Tylko ja sama chcę przymierzać suknię? Ups!


Idę schodami… a na górze czeka na mnie przepiękny pokój z ogromną przymierzalnią – no i tu znowu jak z filmu: jasny, przestronny pokój, niewielki, ale przytulny, z cudownymi dekoracjami i zdjęciami niewątpliwie uroczych modelek, które nota bene w każdej sukni wyglądają zjawisko – nie to żebym zazdrościła :p – ot taki lajf:)


Spokojnie usiadłam…dzięki Bogu była woda, bo z przejęcia zaschło mi w gardle haha niczym przed randką w ciemno!


Czekam…


zdaję dziewczynom relację na insta stories… piję cudownie orzeźwiającą wodę…



Wreszcie! Przychodzi ekspedientka! (bez sensu używam tego określenia rodem z komuny, może nazwę ją bardziej cool – konsultantką? Niech będzie!)


Więc konsultantka w pierwszej kolejności zrobiła ze mną wywiad: zadawała mnóstwo pytań, dotyczących mojej wizji sukni, co mi się podoba, co mi się nie podoba.. no i najważniejsze pytanie:

- Która sukienka z naszej kolekcji najbardziej się Pani wpadła w oko?


- Z pewnością w głosie mówię: MANUELA (oczywiście, że to nie ta nazwa kiecki, zmieniłam na potrzeby tego wpisu – wybacz)


- Oj… akurat MANUELII nie mamy obecnie w salonie


Ajj… gdybyś widziała moją minę? Oczy jak kot ze Shreka, dolna warga drży i pierwsza myśl: po cholerę jechałam setki kilometrów? Fuck! – to ta kwestia mniej filmowa, raczej pechowa jak z wakacjami nad polskim morzem!


No nic… Konsultantka zaprasza mnie do przymierzalni…wchodzę na ten ogromny – nawet jak na mnie – podest i stoję jak sierota, bo nie wiem co zrobić haha rozebrać się? Czekać? Na moje wybawienie, słyszę:

- Proszę rozebrać się do bielizny! – uff


Idzie pierwsza kiecka: Pani pomogła mi ją ubrać, zapięła, a nawet rozpięła biustonosz, żeby sukienka dobrze leżała i dobrze wyglądała. I co? Bajka! Sukienka była piękna! Wyciągam szybciutko telefon, chcę zrobić zdjęcie, kiedy słyszę:


- niu, niu, niu… nie wolno! – wiadomo, że nie tak dokładnie brzmiało :)


De facto, nie byłam „sam na sam” z żadną sukienką, także nie mam, ani jednego ujęcia – a szkoda!


PIERWSZA RADA: NIE WYMĄDRZAJ SIĘ I WEŹ KOGOŚ ZE SOBĄ, ZAWSZE ZROBI TOBIE ZDJĘCIE Z UKRYCIA!

(przy najlepszej pamięci, nie jesteś w stanie obiektywnie ocenić i zapamiętać każdego look-u)


Kontynuujmy…

Sukienka naprawdę była piękna, ale nie ma co długo się rozdziwiać czas na następną.

I znowu… Pani zapina stanik, rozpina sukienkę, rach ciach i sukienka zdjęta – poszło całkiem sprawnie.


Minutka mija i druga sukienka… siup i już na mnie.


I wiesz co? Była równie piękna jak poprzednia, odrobinę inna, nie biała, w sumie nie brałam jej pod uwagę…nawet oko mi się zaszkliło… - oj znowu jak w filmie…


DRUGA RADA: PRZYMIERZ SUKIENKĘ, KTÓRA POZORNIE CI SIĘ NIE PODOBA! DAJ SIĘ NAMÓWIĆ! ZASZALEJ!

(często ciuch na wieszaku wygląda jak ku**, a na Tobie jak milion dolców)


Ta sukienka, miała większy dekolt, odsłonięte ciało…

TRZECIA RADA: NA PRZYMIARKI SUKNI UBIERZ BIELIZNĘ W KOLORZE NUDE!

(bielizna wtedy się nie odznacza i nie psuje całego efektu)



Przymierzyłam jeszcze kilka sukien, było ich naprawdę sporo, myślę, że łącznie z 15? Każda była inna, miała inny krój, spódnicę, dekolt, materiał, plecy, każda inaczej wyglądała w ruchu.


Konsultantka zwracała moją uwagę na różnice i naprawdę była nieocenioną doradczynią.


Na koniec raz jeszcze przymierzyłam dwie sukienki, które najbardziej mi się spodobały.


CZWARTA RADA: NIE BÓJ SIĘ POPROSIĆ O PONOWNĄ PRZYMIARKĘ TEJ SAMEJ SUKIENKI!

(po przymierzeniu tak wielu sukni, nie jesteś w stanie zapamiętać tak wielu wzorów)



Pani zaproponowała kolejne spotkanie, tym razem z osobą towarzyszącą :)


Fajnie co? Nie czułam presji zakupu. Wiesz o co chodzi? Idziesz do sklepu i strach się bać cokolwiek dotknąć i przymierzyć, bo jak nie kupisz ekspedientka zabije Cię wzrokiem. Tutaj tego nie było, a ja czułam się jak księżniczka.



No i najlepsze na koniec: już chcę wychodzić, ale drzwi wejściowe były zamknięte! Jak to? Spoglądam na moją doradczynię (tak przeszło mi przez myśl kilka scen z horrorów:)), a ona spokojnie z uśmiechem mówi:


- Aaa koleżanka pewnie zamknęła, żeby nikt nam nie przeszkadzał:)


Ha! To się nazywa dopieszczanie, jeszcze nie klientek! Ta kwestia to lepiej jak w filmie!

Zastanawiasz się czy wybrałam jakąś sukienkę?


Pewnie Ciebie nie zaskoczę, ale nie. Potrzebuje jeszcze czasu :)

Po pierwsze żeby nabrać pewności, a po drugie kto podejmuje decyzję tak od razu? Chociaż może Tobie poszło łatwiej? ;)


A co z moją wymarzoną kiecką ze zdjęcia z fejsa? Nic! Przymierzyłam jedną z długim rękawem i po 5 sekundach, czułam jak mi jest gorąco, także nie chce myśleć co by było w dniu ślubu. I niestety zakres ruchu jest ograniczony w takiej kiecce. Szczerze powiedziawszy, po tej wizycie o niej zapomniałam :)


No dobrze… to jakie plusy z tej wycieczki?

Po pierwsze: może być jak w bajce! Serio! Co prawda szampana nie było, ale i na to przyjdzie czas :)

Po drugie: wybiłam sobie z głowy długie rękawy.

Po trzecie: najważniejsze, wiem jakie elementy chcę mieć na 100% w swojej sukience :)


Niebawem czas na kolejną wizytę…


CDN


Panna Anna.

188 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Re: Szukam sukienki! (part_1)

Szukam fasonu! Siema! U mnie było podobnie. Ale chyba bardziej intensywnie ze znajdowaniem zdjęć inspirujących ;) Nie miałam ich na telefonie 5, a może z 50 :) Podobało mi się dosłownie wszystko, ale…

bottom of page